Śledząc nasze podróże na pewno zauważyliście naszą nieukrywaną skłonność do winogron i ich pochodnych. Odwiedzając różne miejsca na świecie zawsze staramy się zajrzeć do tamtejszych winnic, skosztować i dowiedzieć się więcej o lokalnych winach. Skąd to się bierze? Jak to się dzieje? Okazuje się, że musi być to jakaś miłość rodzinna, bo niecały rok temu w kręgu naszych najbliższych osób powstał pomysł na założenie rodzinnej winnicy. Nie mogliśmy się nie przyłączyć. Karkołomne przedsięwzięcie? Może trochę, bo klimat północno-wschodniej Polski nie wydaje się na pierwszy rzut oka najbardziej sprzyjający wzrostowi winorośli. Lata owszem bywają całkiem gorące (ten tekst powstaje właśnie, gdy za oknem temperatura sięga 34 stopni, a w środku niewielu mniej), a z kolei zimą termometr pokazuje podobne wartości, tyle że poniżej zera. Czy w takich warunkach winorośl ma w ogóle szansę nie tylko przetrwać, ale i wydać dobre owoce?
Analiza tematu pokazała, że jakaś szansa na sukces istnieje, niech choćby świadczy o tym fakt, że Polska ma już swoje tradycje winiarskie, które sięgają X wieku, kiedy to wino na terenach kraju było produkowane głównie na potrzeby obrzędowe świeżo przyjętego chrześcijaństwa. Od tego czasu do dnia dzisiejszego uprawa winorośli występowała na naszych terenach z różnym natężeniem. Dziś w Polsce powstają pojedyncze winnice, na dużo większą skalę niż nasza, a ich sukces świadczy o tym, że Polska nie jest wcale, jakby się z pozoru mogło wydawać, stracona, jeżeli chodzi o uprawę winorośli. Czy jednak takie przesłanki pozwalają w ogóle przypuszczać, że gdzieś na obrzeżach Puszczy Knyszyńskiej, w północno-wschodnim rejonie naszego kraju, naszym lokalnym biegunie zimna można wyhodować dobrą winorośl? Ryzyko zostało podjęte, sadzonki zakupione i wysadzone do ziemi.
[photosetgrid layout=”3″]

[/photosetgrid]
Zanim jednak na dobre winnica powstała, zyskała już swoje imię. Na pewno domyślacie się jakie. Czy w ogóle mogłoby być to inne imię niż Aleksandra? Nie wydaje nam się, także pozwólcie nam przedstawić WINNICA ALEKSANDRA:
[photosetgrid layout=”1111″]


[/photosetgrid]
Nie tylko nazwa i miłość do winogron, ale nawet czysta ciekawość kazały nam wziąć udział w tym projekcie i obserwować pnące się ku słońcu pędy winorośli. Oczywiście oprócz polskich tradycji winnych i wielkich nadziei na sukces na ostateczną decyzję o założeniu winnicy wpływ miały merytoryczne konsultacje ze specjalistami z branży. Sadzonki przyjechały z Jasła i już parę miesięcy temu, dokładnie 18 kwietnia, zostały zapoznane z krynecką ziemią. W tym dniu doświadczyliśmy nawet jednych z ostatnich w tym roku opadów śniegu, ale widać, że szczepy Seyval Blanc, Swenson red, Leon Millot, Marechal Foch i Prairie Star musiały dobrze poczuć się w tych rejonach, bo wszystkie przyjęły się i do tej pory wyrosły na ponad 80 cm. To mniej więcej tak, jak Ola! Ciekawe, czy będą równo rosnąć razem? Na początku ledwo wystające z ziemi witki nie pozwalały mieć żadnych przypuszczeń, ale z biegiem czasu kiełkując ponad usypane wokół nich kopczyki ziemi, okręcając się wokół tyczek i pnąc w stronę słońca dały nadzieję na uzyskanie dorodnej plantacji.
[photosetgrid layout=”111″]

[/photosetgrid]
Wybrane odmiany pochodzą z grupy winorośli specjalnie przeznaczonych na wino. Seyval Blanc to odmiana jasnych, późnych winogron, odpornych na mrozy do -26 stopni, Svenson Red to wczesna odmiana, odporna na na mrozy do -30 stopni, Leon Millot to ciemna, średnio wczesna odmiana wytrzymujaca maksymalnie -28 stopni, Marechal Foch to ciemna odmiana, średnio wczesna odporna do -30 stopni a Prairie Star jasna, wcześnie owocująca i chyba najbardziej mrozoodporna ze wszystkich, bo tolerująca mrozy do -35 stopni. Jak widzicie niskie temperatury nie są winogronom takie straszne, jednak nie obejdzie się bez trzymania kciuków za kolejne kilka zim, aby temperatury nie spadły zbyt nisko, co ostatnio w naszym regionie niestety się zdarzało.
Pierwsze zbiory przewidywane są nie wcześniej niż za 2 – 3 lata, a dzięki dbałości w pielęgnacji winorośli, jaką widzieliście na zdjęciach powyżej, nie ma możliwości, aby się nie udały i owoce nie były dorodne i pełne smaku. W końcu na jakość ich owoców nie do końca składa się wyłącznie słońce, mikroelementy pozyskane z gleby, czy umiejętne nawożenie i podlewanie, ale też zaangażowanie i serce włożone w pielęgnację. Tak zaangażowana, a za razem urocza obsługa musi przynieść rezultaty w ponadprzeciętnych się owocach, które przerodzą się kiedyś w niesamowite wina. Do tego czasu będziemy relacjonować Wam kolejne etapy w życiu winnicy. Towarzyszcie nam w oczekiwaniu na owoce!
Pozdrawiamy Winnicę Golesz, z której pochodzą sadzonki! Mamy nadzieję, że trzymacie kciuki za nasz sukces.






