MDINA i RABAT: Historia jednego wzgórza
Malta od zawsze kojarzy się z morzem, uroczymi zatokami i plażami, jednak jedną ze swoich największych atrakcji skrywa z dala od morza. Mdina i Rabat, pierwotnie jedno miasto leżące w środku wyspy, powinno stanowić obowiązkowy punkt w czasie każdej wizyty na archipelagu. Nie tylko ze względu na architekturę, niepowtarzalny klimat Mdiny, ale również dlatego, że to doskonałe miejsce, aby poznać historię wyspy. Poprowadzimy Was przez nią śledząc kolejne nazwy, jakie osada nosiła przez lata znajdując się pod panowaniem różnych nacji.
MALETH, CZYLI FENICJANIE NA MALCIE
Historia osadnictwa na wyspie sięga epoki kamiennej, jednak dopiero jej kolonizacja przez Fenicjan dała podwaliny dzisiejszym miastom Mdina i Rabat. Strategiczna lokalizacja na jednym z najwyższych punktów, z którego rozciąga się widok na całą wyspę, do tego centralne położenie zapewniające ochronę przed atakiem z morza sprawiło, że osada szybko się rozwijała. Fenicjanie swoją osadę nazwali Maleth, co oznaczało „bezpieczne miasto”. Cała wyspa przez kolejne lata przechodziła pod panowanie Greków, Kartagińczyków i Rzymian. Trwające ponad 700 lat władanie Imperium Rzymskiego przyniosło wzgórzu dalszy rozwój. W tym okresie drewniana zabudowa została zastąpiona dużymi murowanymi domami rzymskimi. Ze względu na specjalny charakter wyspy, która miała status Municipium, zbudowano tutaj pałac gubernatora Rzymu. Wtedy właśnie doszło do jednego z najbardziej przełomowych zdarzeń w historii Malty – u jej wybrzeży rozbił się statek z niewolnikami przewożący na pokładzie między innymi Pawła z Tarsu.
MELITA, CZYLI ŚW. PAWEŁ NA WYSPIE
Paweł z Tarsu, znany później jako św. Paweł, na Maltę wcale się nie wybierał, jednak jego wizyta wywarła bardzo duży wpływ na lokalną kulturę i religię wysypy, która do dziś uchodzi za najbardziej katolicki kraj w Europie. Mimo, że spędził aż trzy miesiące właśnie na tym wzgórzu, które ówcześnie nazywało się Melita, o jego pobycie i misji ewangelizacyjnej wiemy bardzo niewiele. Najwięcej informacji dostarcza nam lektura Dziejów Apostolskich:
Po ocaleniu dowiedzieliśmy się, że wyspa nazywa się Malta. Tubylcy okazywali nam niespotykaną życzliwość; rozpalili ognisko i zgromadzili nas wszystkich przy nim, bo zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno. Kiedy Paweł nazbierał wielką naręcz chrustu i nałożył do ognia żmija, która wypełzła na skutek gorąca, uczepiła się jego ręki. Gdy tubylcy zobaczyli gada, wiszącego u jego ręki, mówili jeden do drugiego: «Ten człowiek jest na pewno mordercą, bo choć wyszedł cało z morza, bogini zemsty nie pozwala mu żyć». On jednak strząsnął gada w ogień i nic nie ucierpiał. Tamci spodziewali się, że opuchnie albo nagle padnie trupem. Lecz gdy długo czekali i widzieli, że nie stało mu się nic złego, zmieniwszy zdanie mówili, że jest bogiem. W sąsiedztwie tego miejsca znajdowały się posiadłości namiestnika wyspy imieniem Publiusz, który nas przyjął i po przyjacielsku przez trzy dni gościł. Ojciec Publiusza leżał właśnie chory na gorączkę i biegunkę. Paweł poszedł do niego i pomodliwszy się położył na nim ręce i uzdrowił go. Po tym wszystkim przychodzili również inni chorzy na wyspie i byli uzdrawiani. Oni to okazali nam wielki szacunek, a gdyśmy odjeżdżali, przynieśli wszystko, co nam było potrzebne.
Namacalnych śladów bytności Pawła z Tarsu na wzgórzu zostało niewiele. Nad grotą, w której rzekomo apostoł spędził kilka tygodni szerząc tu nową wiarę, zbudowano kaplicę, a następnie w XVI wieku kościół nazwany jego imieniem. Grota jest dziś udostępniana wiernym, a centralnym jej punktem jest posąg św. Pawła wykuty w białym marmurze. Wiele atrakcji turystycznych na wyspie nosi imię apostoła, jak np. znajdujące się tuż obok groty katakumby. Powstały one około III wieku i nie mają nic wspólnego ze św. Pawłem, a nazwę zawdzięczają znajdującemu się obok kościołowi właśnie pod jego wezwaniem.
MDINA I RABAT, CZYLI PANOWANIE ARABSKIE NA WYSPIE
W 533 r. wyspa znalazła się pod krótkim panowaniem Cesarstwa Wschodniego. Następny znaczący okres w jej dziejach rozpoczął się w 870 roku najazdem Saracenów, koczowniczego plemienia arabskiego. W czasie ich panowania wzniesiono fosę oraz wielkie mury obronne, które możemy podziwiać do dziś. Wtedy też osadę na wzgórzu podzielono na dwie części. Przedmieścia, na których obecnie znajdują się wspominane grota i kościół św. Pawła znalazły się poza murami obronnymi i otrzymały nazwę Rabat. Tereny wewnątrz murów utworzyły warowną osadę Mdina, która mimo wielu zakrętów historii zachowała swój pierwotny charakter do dziś. Wąskie i kręte uliczki, będące symbolem miasta, to pomysł Arabów, podobnie, jak wymienione wcześniej fosa, mury oraz bramy wjazdowe. Charakter osady, zgodnie z jej nazwą (Mdina w języku arabskim oznacza „fortecę”) miał za zadanie uczynić ją niezdobytą. Jednak już w 1091 roku na skutek liczebnej przewagi wroga, Arabowie poddali osadę, o ironio, bez walki. Wyspa przechodziła kolejno przez ręce Skandynawów, Andegawenów oraz Aragończków, którzy ponownie zmienili nazwę miasta, tym razem na Citta Notabile, czyli Miasto Szlachetne. Wynikało to prawdopodobnie z tego, że mieszkały tu najznakomitsze rody Malty, których siedziby do dziś można podziwiać w Mdinie. W 1530 roku decyzją króla Hiszpanii Karola V przekazano wyspę Zakonowi Rycerskiemu Szpitalników Świętego Jana z Jerozolimy i Rodos, zwanemu później Zakonem Maltańskim.
CITTA VECCHIA, CZYLI ZAKONNICY NA WYSPIE
Pojawienie się Zakonu na Malcie rozpoczęło intensywny rozwój wyspy, w czasie którego Mdina zaczęła tracić na znaczeniu. Kawalerowie maltańscy po heroicznej obronie terenów w roku 1565 przed wojskami Sulejmana Wspaniałego, w obawie przed ponownym najazdem, postanowili przenieść stolicę w inne miejsce. Na cześć Jeana de la Valette, wielkiego mistrza dowodzącego wojskami zakonu podczas oblężenia, nową stolicę nazwano Vallettą. Po jej wybudowaniu we wschodniej części wyspy, Mdinie po raz kolejny zmieniono nazwę na Citta Vecchia – stare miasto. Panowanie joannitów to złoty okres w historii wyspy, zakon nie tylko wybudował nową stolicę, ale też kilka fortów, dziesiątki wież strażniczych i setki kościołów. W tym czasie umocniła się zapoczątkowana przez Pawła z Tarsu świadomość religijna. Sama Mdina stopniowo traciła na znaczeniu, jednak największych zniszczeń doznała podczas trzęsienia ziemi w 1693 roku. Po tym kataklizmie miasto zostało zbudowane praktycznie od nowa, uzyskało obecny wygląd z dominującą katedrą św. Pawła. Następnie nieznacznie ucierpiało na grabieżach dokonanych przez wojska Napoleona szybko wypędzonych przez Brytyjczyków, którzy władali Maltą aż do czasu uzyskania przez nią niepodległości. W okresie panowania brytyjskiego największych zniszczeń miasto doznało podczas bombardowań II wojny światowej. Wówczas rozwijała się również wspominana już świadomość religijna. Wobec panowania protestanckich Brytyjczyków, katolicyzm stał się elementem tożsamości narodowej. Jak duży jest wpływ maltańskiego kościoła katolickiego na kraj niech świadczy fakt, że do 2011 roku rozwody na wyspie były zakazane.
SILENT CITY, CZYLI OLA NA WYSPIE
Dziś zamknięty w murach obszar określa się Cichym Miastem. Praktyczny zakaz ruchu kołowego, niewielka ilość mieszkańców i niesamowita cisza wyróżnia Mdinę na tle wszystkich pozostałych miasteczek. Brak typowego maltańskiego zgiełku doskonale odzwierciedla jego nazwę. Jedyne, co przerywa tę idylliczną atmosferę, to hałaśliwe grupy turystów zdające się nie zauważać znaków upraszających o ciszę. No właśnie, turyści. Wszystkie przewodniki mówią, aby miasto zwiedzać wieczorem, dlatego my, zupełnie na przekór wybraliśmy się tam w dzień. A w zasadzie po południu, z zamiarem pozostania tam do zmroku i wydaje się, że to był dobry wybór. Zwiedzanie rozpoczęliśmy bez innych turystów, którzy pojawili się dopiero po zmierzchu. Wejścia do miasta od strony Rabatu strzeże Wielka Brama. Pokonując most możemy obserwować ogromną fosę i masywne mury, które stanowiły zabezpieczenie przed zdobyciem osady. Co ciekawe, nawet po sforsowaniu fosy na atakujących czekały niespodzianki. Pokonując pierwsze, celowo osłabione drzwi, wrogom wydawało się, iż do zdobycia pozostały już tylko drugie mocniejsze wrota. Jedak nic bardziej mylnego, zaraz za nimi opuszczały się trzecie, dotychczas niewidoczne wrota, które uniemożliwiały odwrót. Zwabieni w pułapkę stawali się łatwym celem i najczęściej ginęli oblewani gorącą smołą.
Dzisiaj po przekroczeniu bramy możemy swobodnie zanurzyć się w labirynt wąskich i krętych uliczek. Co ciekawe, te uliczki przetrwały tutaj kolejne przebudowy miasta, będąc od czasów panowania arabskiego jednym z elementów systemu obrony, pozwalającego urządzić na najeźdźców wiele zasadzek za przysłowiowym rogiem.



Największych zniszczeń, jak już wspominaliśmy, miasto doznało w czasie wielkiego trzęsienia ziemi, które nawiedziło miasto w 1693 roku. Wówczas Mdina została odbudowana w stylu panującego wtedy baroku. Wtedy to powstała górująca nad dzisiejszym miastem Katedra św. Pawła, która jest dziś głównym kościołem biskupim archidiecezji Malty. Według legendy, to tu znajdowała się wspominana wcześniej rezydencja Publiusza, rzymskiego gubernatora wyspy, gdzie św. Paweł uzdrowił jego ojca. Obecny gmach wzniesiono wykorzystując fragmenty starej świątyni, dzięki czemu do dziś w jej wnętrzach możemy oglądać polichromię Mattia Pretiego „Katastrofa statku św. Pawła”.
W trakcie spaceru urokliwymi uliczkami warto zwrócić uwagę na wiele detali otaczających nas budynków, żeliwne zdobienia przy balkonach, ozdobne kołatki i liczne figurki świętych przy drzwiach. Wysokie budynki dają ochłodę nawet w najgorętsze dni. Kręte uliczki bardzo spodobały się Oli, niewielka ilość schodów i samochodów pozwalały jej swobodnie biegać wokoło. Brak schodów może wynikać z przebudowy dokonanej za czasów zakonu maltańskiego, uwzględniającej trudności poruszania się w pełnej zbroi.
W zasadzie spacer tymi uliczkami stanowi największą atrakcję miasta, ale my polecamy wstąpić jeszcze do Muzeum Katedralnego i kościołów, przede wszystkim św. Benedykta i kaplicy św. Agaty. Innymi budynkami, wartymi zobaczenia są piękne rezydencje Palazzo Falson oraz Palazzo Vilhena. W lochach tej drugiej mieści się muzeum sztuki wojennej. Ponieważ przedstawia ono sceny tortur i egzekucji, ze względu na Olę zrezygnowaliśmy ze zwiedzania tego przybytku. Na koniec naszej wizyty udaliśmy się do drugiej bramy prowadzącej do miasta – Bramy Greckiej. Jest ona również bogato zdobiona, a używana była, jako tylne drzwi do miasta, furtkę przez którą dostarczano towary.
W oczekiwaniu na zmrok skusiliśmy się na kolację w restauracji Fontanella. Jest to chyba najlepsza restauracja w mieście, a przynajmniej nam najbardziej przypadła do gustu, ponieważ z jej tarasu położonego na murach obronnych rozciąga się wspaniały widok, aż po wybrzeża wyspy. Piękne widoki są jedną z rzeczy, dla których warto przyjechać do Mdiny, a w połączeniu z dobrą kuchnią zapewniają świetnie spędzony czas. Powoli zapadał zmrok, a restauracja wypełniała się coraz bardziej. To pewnie to ci turyści, którzy zgodnie z zaleceniami przewodnika zaczęli pojawiać się tu wieczorem. Po chwili okazało się, że ludzie w restauracji, to miejscowi, a turyści w tym czasie oblegają mury miasta podziwiając rozświetloną wyspę z winem w ręku. Kilka takich wycieczek i cicha, spokojna Mdina straciła swój unikalny klimat, stało się tam po prostu tłoczno i głośno.
Mimo wszystko udaliśmy się na krótki spacer, wybierając te mniej uczęszczane przez turystów części Mdiny. Wszechobecne lampy rzucające subtelne żółte światło nadały magicznego wdzięku całej okolicy. Zapadał coraz większy zmrok, Ola już prawie zasypiała w swoim wózku, więc przekonani o tym, że dobrze zrobiliśmy przyjeżdżając tu w ciągu dnia i zostając na dłużej, udaliśmy się na spoczynek.
Koralina 09/06/15 at 11:36
Ja do tej pory mam takie wyobrażenie o Malcie, jak Ty miałaś: morze, plaże i zatoki. A tu proszę, takie niespodzianki kryje! Dzięki, fajnie dowiedzieć się o Malcie czegoś, co zachęca do jej odwiedzenia!
Where is Demi 09/06/15 at 14:39
Coraz więcej moich znajomych wybiera się na Maltę i coraz częściej o niej słyszę i widzę. Naprawdę wydaje się świetnym miejscem. A Rabat i Mdina naprawdę wyglądają bardzo urokliwie!
Kinga 09/06/15 at 15:42
Wygląda jak jakieś opustoszałe miasteczko! Dobrze, że zdedydowaliście się na zwiedzanie nie wtedy kiedy większość – też tak zawsze staram się robić
Lukasz (Choose travel) 10/06/15 at 22:11
Myślałem, w sumie to nadal myślę – choć Tobie udało się uchwycić co innego – że Malta jest zawalona turystami. A tutaj proszę – puste uliczki, wygląda to bardzo interesująco, tworzy trochę klimat jak z jakiegoś horroru, gdzie miasto opustoszało. Może to wina tego zakazu rozwodów – jak się nie dało, to się ludzie nie żenili, dzieci się nie rodziły i teraz, jak się pojedzie poza sezonem turystycznym to pustki!
TM podróżńiczo 11/06/15 at 09:28
To prawda. Malta to nie tylko fajny kolor morza. Byłem na Malcie kilkanaście lat temu. Jestem ciekaw co od tamtego czasu się zmieniło