Język

Guinness – duma Irlandii

Posted BlogOn the table

Irlandia jest powszechnie kojarzona z kilkoma rzeczami: shamrockiem – trójlistną koniczyną, świętym Patrykiem, harfą i oczywiście piwem. Na wyspie produkuje się różne rodzaje piwa, a ten najbardziej charakterystyczny – stout – utożsamiany jest powszechnie z Guinnessem. Tymczasem okazuje się, że jest on tylko jednym z wielu stoutów warzonych w Irlandii. Jak to się stało, że właśnie Guinness zyskał międzynarodową sławę? Czy rzeczywiście jest najlepszy? Czy może to tylko marketing? Postanowiliśmy odwiedzić Guinness Storehouse w Dublinie i dowiedzieć się więcej o piwie i jego produkcji. Zwiedzanie browaru Guinnessa to niewątpliwie atrakcja dla rodziców, a co z Olą? Spokojnie, Ola świetnie się bawiła biegając po wystawowych salach, wspinając się na beczki i pozując do zdjęć. Zobaczcie sami.

Guinness StorehouseGuinness Storehouse to siedmiopiętrowy budynek, w którym zaprezentowane są najważniejsze dla tej marki fakty i wydarzenia. Niestety odwiedzający nie są wpuszczani na teren cały czas warzącego piwo browaru. Goście nie mają możliwości bycia świadkami prawdziwego procesu produkcji piwa, mogą jedynie obejrzeć instalację wystawową na ten temat. Wystawa, mimo tego że ciekawie zaprojektowana, to jednak to nie to samo, co zwiedzenie prawdziwej hali warzelniczej. Na pierwszym piętrze Guinness przedstawia nam surowce niezbędne w procesie warzenia piwa. Wybór najlepszych jest kluczowy dla jakości trunku. Pierwszym i podstawowym składnikiem jest jęczmień. To właśnie palony jęczmień nadaje Guinnessowi jego kolor. A należy wiedzieć, że nie jest to czerń, jak mogłoby się z pozoru wydawać, a głęboka rubinowa czerwień. Jest to podkreślane na każdym kroku, więc nawet największy ignorant opuści wystawę z tą wiedzą. Browar w Dublinie zużywa rocznie około 100 000 ton jęczmienia.
Kolejnym ważnym dla piwa składnikiem jest chmiel. Ten używany w Guinnessie jest uprawiany w wielu krajach: w Czechach, Australii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, chmiel jest rośliną osiągającą wysokość około 4,5 metra!
I najważniejszy komponent, tutaj nazywany nawet skarbem – drożdże. Są one tak cenne, ponieważ to do nich należy największa praca przy produkcji piwa – to dzięki nim cukier i składniki odżywcze z jęczmienia zamieniają się w alkohol. To właśnie za sprawą ich aktywności mikstura zyskuje „procenty”. Guinness twierdzi, że od XIX wieku odrobina drożdży z każdego warzenia jest odkładana i przenoszona do kolejnego procesu, co pozwala zachować ciągłość i stabilność. Wszystkie wymienione składniki uzupełniane są najlepszej jakości wodą.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Kolejne piętro przedstawia proces warzenia. Cała procedura jest bardzo skomplikowana, ale tutaj zaprezentowana jest dość przystępnie za pomocą instalacji z opisem kolejnych czynności. Pierwszym etapem jest śrutowanie jęczmienia, z którego następnie w wyniku zacierania powstają skiełkowane ziarna zbóż zwane słodem. Do odpowiednio dobranej mieszaniny słodów jęczmiennych, przygotowanych wcześniej słodów palonych i wody dodawany jest chmiel. Tak powstaje brzeczka. W kolejnym etapie wszystko razem gotowane jest w 100 stopniach Celsjusza przez 70 minut tak, aby wydobyć z mieszanki jak najwięcej smaku. Po ostudzeniu przychodzi czas na dodanie sławnego skarbu Guinnessa, czyli drożdży i powoli ciecz staje się piwem. Górna fermentacja trwa dwa dni i wtedy to powstaje alkohol. Piwo jest już prawie gotowe, potrzebuje jeszcze trochę czasu na dojrzewanie, co pozwala wydobyć ten charakterystyczny dla Guinnessa smak. Jeszcze tylko filtrowanie w celu usunięcia jakichkolwiek pozostałości i gotowe piwo trafia do kontroli jakości. Wielokrotne smakowanie w celu sprawdzenia, czy poziom jakości jest utrzymany kończy cały dziewięciodniowy proces powstawania Guinnessa.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Kiedy piwo jest już gotowe, pozostaje dostarczyć je do klientów. Historia i mnogość środków transportu, jakimi Guinness rozwoził swoje piwo jest dobrym przedstawieniem historii transportu towarowego jako takiego. Sięgając do początków wytwarzania Guinnessa, widzimy drewniane beczki, produkowane z ogromną precyzją przez własnych bednarzy browaru i możemy prześledzić wszelkie środki transportu, za pomocą których były one rozwożone, czyli wozy konne, pociągi, barki, statki, samochody i samoloty. Tutaj Oli w końcu znudziło się siedzenie w wózku i musiała wybrać się na bliższe zapoznanie z eksponatami. Na szczęście nie było zbyt wielu zwiedzających i biegający w kółko niemowlak nie przeszkadzał nikomu.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Browar chce miec pewność, że po wizycie w Storehouse wszyscy odwiedzający, upijając każdy łyk Guinnessa będą w stanie rozkoszować się pełnym jego smakiem. W tym celu dla swoich gości Guinness przygotował specjalne szkolenie z degustowania piwa. W pierwszym etapie goście zaproszeni są do utrzymanego w bieli pomieszczenia, w którym znajdują się cztery dymiące kolumny. Są to cztery  najbardziej charakterystyczne dla Guinnessa aromaty rozprzestrzeniające się na cały pokój. Tutaj otrzymujemy miniaturowe szklaneczki stoutu, który za chwilę będziemy smakować. Najbardziej zainteresowana szklaneczkami rubinowo czerwonego napoju okazała się Ola, pewnie dlatego, że szklaneczki były w idealnym wprost dla niej rozmiarze. Oczywiście jedyne, co mogła zrobić to spoglądać na nie przez aromatyczną parę. W kolejnym pomieszczeniu, tym razem bardzo ciemnym, aby nie rozpraszać naszych zmysłów, obejrzeliśmy pokaz profesjonalnego sensoryka, który miał nas nauczyć wydobycia bogatszych niż do tej pory doznań ze szklaneczki stoutu. Szczerze mówiąc ten „rewolucyjny” sposób degustacji nie powalił nas odkryciem żadnego nowego bogactwa smaku.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Wypiwszy pierwsze łyki piwa z malutkich szklaneczek ruszyliśmy dalej. Jako, że powinniśmy już być pewni, jak ma smakować Guinnes, teraz nadszedł czas na zapoznanie się z prawidłową techniką jego  nalewania. Instrukcja nalania doskonałej pinty Guinnessa mówi, że taki proces musi trwać ni mniej, ni więcej tylko właśnie 119,5 sekundy. Technika opisuje sześć kroków, które należy wykonać, aby osiągnąć perfekcję:

Perfect pint of Guinness.

Z naszego grona, to Mama została wydelegowana do nalania Tacie tej doskonałej pinty Draught’u. Po krótkim szkoleniu szklanki i krany z piwem zostały oddane w ręce gości. Każdy z grupy sprawił się wybornie i w nagrodę otrzymał certyfikat i pamiątkowe zdjęcie. Oczywiście najlepszą nagrodą była możliwość wypicia tej idealnej pinty. Gwoli przypomnienia: pinta to trochę ponad pół litra, dokładnie 568 ml a wraz z taką pintą Guinnessa dostarczamy sobie 196 kalorii.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Szybki przegląd historii marketingu firmy sięgającego 1929 roku, spotkanie z tukanem – symbolem Guinnessa i trafiliśmy do pokoju „telewizyjnego”, gdzie dowiedzieliśmy się, że Guinness to nie tylko dobrze nam znany Draught sprzedawany w puszkach z widgetem. Różnorodność piw produkowanych przez browar jest znacznie większa, niż się spodziewaliśmy. Oprócz różnych rodzajów piw produkowanych specjalnie dla różnych gustów smakoszy w różnych krajach, Guinness produkuje trzy podstawowe gatunki: Draught, Extra Stout, Foreign Extra. Foreign Extra najstarszy rodzaj, wytwarzany jest z użyciem dodatkowych chmieli w celu zachowania świeżości. Dodatkowe chmiele mają nadać piwu odrobinę kwiatowego aromatu. Goryczka Extra Stout’u czyni z niego podobno znakomite towarzystwo dla wędzonych owoców morza. Natomiast w Draught’cie powinniśmy wyczuć słodycz karmelu i aromat kawy, co pozwala użyć go na przykład jako składnika deserów. Bieganie między ogromnymi kapslami stało się najlepszą zabawą Oli.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

W końcu dotarliśmy na ostatnie piętro, gdzie znajduje się Gravity Bar. Tam ze szklanką w ręku można podziwiać panoramę Dublina. Wszystkie ważniejsze zabytki i punkty orientacyjne miasta oznaczone są na szklanych ścianach. A ponieważ nie ma ich zbyt wielu, cała uwaga gości szybko skupia się z powrotem na piwie. Dopiero na samej górze okazało się, że Ola nie jest jedynym maluchem, który zwiedza Storehouse. Na górze nasza córka spotkała nawet kilkoro innych dzieciaków w wózkach.

Guinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness StorehouseGuinness Storehouse

Informacje praktyczne: po drodze z parkingu w stronę kas biletowych znajdziemy wejście dla niepełnosprawnych i rodziców z wózkiem. Polecamy kupić bilet przez internet, nie tylko unikniemy stania w kolejkach, które w szczycie sezonu turystycznego mogą być długie, ale też oszczędzimy 10%. W cenę biletu wliczony jest parking.

Guinness Storehouse

I pamiętajcie:Guinness Storehouse

Comments (1)
  1. Marcin BWZ 10/12/18 at 08:17

    No proszę, a tam nie udało mi się dotrzeć, bo i czasu na to nie było. Już teraz wiem, że zawitam do Dublina przynajmniej jeszcze jeden raz, tak aby mieć na jego odwiedzenie cały, albo prawie cały dzień. Ostatnio było to zaledwie 3 godziny, ale mimo wszystko wypadło to całkiem spoko. Celem podróży był Belfast, dlatego tak to właśnie wyszło. Bardzo podobają mi się fotki z tego wpisu, które zmotywowały mnie do odwiedzenia tego miejsca podczas kolejnej wizyty. Wielkie dzięki 😉

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *